dylandog dylandog
459
BLOG

PJN to nie jest ani PO ani PiS sprzed dekady

dylandog dylandog Polityka Obserwuj notkę 2

Fruwający ornitolog dokonał rzeczy wielkiej - znowu wbił się tekstem pustym i nijakim na główną stronę Salonu24. Teza tego wybitnego europejskiego parlamentarzysty sprowadza się do pomysłu, że PJN przejęła to co najlepsze z programu PO i PiS z początku wieku. Niestety autor jak zwykle całkowicie się myli. Podobnie jak jego nowa partia polityk Marek Migalski jest bowiem polityczną wydmuszką. PO i PiS sprzed dziesięciu lat to były partie opierające się z jednej strony na głębokim sprzeciwie wobec rządów skorumpowanych postkomunistów, a z drugiej jednak na dość jasnych założeniach ideologicznych. PJN opiera się wyłącznie na politycznym pijarze.

Oczywiście mówimy tu głównie o poziomie dyskursu politycznego, nawet nie konkretnych politycznych projektów, ale PO była przecież kiedyś partią konserwatywno-liberalną (3x15, tanie państwo, JOW) a PiS była partią konserwatywno-socjalną, tzn. konwerwatywną w sferze wartości (polityka historyczna) i socjalną w sferze deklarowanej polityki gospodarczej. To co je łączyło to było odrzucenie postkomunizmu, który na poziomie gospodarczym miał swojskie oblicze politycznego kapitalizmu. Niestety w momencie gdy obie postsolidarnościowe partie zdobyły władzę i zorientowały się jak łatwo czerpać tzw. rentę polityczną w spółkach Skarbu Państwa czy innych muzeach, ich członkowie bardzo szybko się zdemoralizowali. W czasie ostatnich dziesięciu lat PO zmieniła się więc w partię władzy, czy partię kolesi, a PiS zmieniło się w populistyczną partię bogoojczyźnianą połączoną osobą charyzmatycznego lidera i kradnącą równie skutecznie.

PJN powstało natomiast jako zlepek przypadkowych polityków, których łączy wiara w skuteczność politycznego marketingu. Podobnie jak Kaczyński i Tusk wszyscy oni mają jednak niewielkie pojęcie o gospodarce. Tymczasem, i tu całkowicie się zgadzam z PJN, to głęboka reforma gospodarcza powina być naczelnym celem politycznym na najbliższe lata. Liderzy PJN nie nadają się jednak do forsowania zmian w tym kierunku, bo brakuje im kręgosłupa ideologicznego i prostego zrozumienia o co właściwie w tej reformie powinno chodzić. W pewnym stopniu ten brak zrozumienia dla gospodarki wiąże się z osobą eksperta PJN Krzysztofa Rybińskiego. Proszę mnie źle nie zrozumieć, Rybiński zrobił w ostatnich miesiącach dużo dobrego krytykując rząd z pozycji wolnorynkowych. A jednak nie jest on wystarczająco zdecydowany w swoich receptach dla Polski. Widać to choćby na przykładzie jego podejścia do OFE, które przez swoją obligatoryjność stanowią bardziej wielki przekręt finansowy niż element systemu emerytalnego.

PJN przywodzi Joanna Kluzik-Rostkowska, która specjalizowała się w tzw. polityce społecznej. Ta perspektywa w sposób oczywisty nie pozwala jej zrozumieć, że tego co Polska potrzebuje to jak najmniej tzw. polityki społecznej. Pani Jakubiak jest z kolei po prostu urzędnikiem wysokiego szczebla, który nigdy nie zrozumie, że to nie biurokracja, ale przedsiębiorcy tworzą dobrobyt (zobacz fragmenty wywiadu). Paweł Poncyliusz kreuje się na wolnorynkowca, ale chyba niestety brakuje mu zwyczajnie inteligencji, żeby zrozumieć potrzebę wolnościowej rewolucji. Paweł Kowal to człowiek godny szacunku, który sporo wie o polityce międzynarodowej, ale obawiam się, że nie rozumie, że siła Polski na tej arenie jest pochodną wyłącznie naszej pozycji gospodarczej. Tak zwani spin doktorzy to chłopaki, którzy lubią kręcić filmiki, ale nie będą już mieli na to pieniędzy.

Last but not least, wyraźnie promowany przez właściciela Salonu24 pan Migalski. Wydaje się, że Igor Janke właśnie w nim odkrył człowieka z jajami, który ma odwagę zrobić coś w polskiej polityce. Niestety Migalski pewnie trochę z racji zawodu komentatora politycznego od dawna ogranicza swoją radosną twórczość do produkowania dziesiątków płytkich i nijakich tekstów. Ich celem nigdy nie było podchwycenie sprzeciwu Polaków wobec długu publicznego, kosmicznych podatków czy biurokratycznej opresji. Migalskiemu chodzi raczej o grę powierzchownymi emocjami politycznymi i przebicie się z wyrazistą frazą do dziesięciu pierwszych wiadomości na Onet.pl.

Na polskiej bardzo młodej przecież scenie politycznej bardzo wyraźnie byt określa świadomość głównych graczy. Ludzie wychowani na ciepłych państwowych posadach nigdy dobrowolnie nie zdecydują na zasadnicze reformy. Pozostaje czekać na kolejną odsłonę kryzysu finansowego, która doprowadzi do upadku papierowego pieniądza  i dyktatu instytucji finansowych, a także do radykalnej przebudowy globalnego systemu finansowego. Dopiero wtedy również u nas pojawi się szansa na zasadniczą zmianę. Do tego czasu będziemy dalej okradani przez rządzącą klasę polityczno-urzędniczą zmieniającą tylko od czasu do czasu barwę sztandarów, zestaw pijarowych sloganów i dokonującą strategicznego przegrupowania w kolejności dostępu do koryta.

dylandog
O mnie dylandog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka