Ciekawie przedstawia się dziś sytuacja na rynku walutowym. Podczas gdy kursy walut naszego regionu, czeskiej korony czy węgierskiego forinta, wyraźnie słabną wobec dolara, ale też wobec euro, złoty pozostaje zadziwiająco silny. Proszę zobaczyć na przykład wykres przedstawiający ostatnie trzy dni. Trend rosnący dolara w stosunku do forinta i korony wyraźnie kontrastuje ze stabilizacją kursu złotego.
Oczywiście może to wynikać z tego, że inwestorzy doceniają geniusz włodarzy Przywiślańskiego Kraju, którzy przecież całkiem niedawno wbrew szalejącemu kryzysowi finansowemu cudem jakimś uczynili z tego szarego i smutnego kraju zieloną wyspę. Szeroki rynek wewnętrzny, osłabienie złotego, impuls fiskalny w postaci obniżki podatków przez rząd PiS i ciche faktyczne stymulowanie gospodarki przez zwiększanie wydatków rządowych przez PO oczywiście nie miały z tym nic wspólnego.
Podejrzewam jednak, że bardziej prawdobna jest teza, że dzisiejsza siła polskiej waluty spowodowana jest harcami pewnego wybitnego kaszubskiego historyka i jego najlepszego w Europie ministra. Przypomnijmy, że tym dwóm dżentelemenom bardzo zależy na mocnym kursie złotego na koniec roku, a to ze względu na uzależniony od tego kursu poziom długu publicznego. Ponieważ w okresie świątecznym zazwyczaj aktywność na rynkach słabnie, potencjalna interwencja walutowa jest bardziej skuteczna. Podejrzawam, że rząd zdecydował na wszelki wypadek wymienić na tym płytkim rynku parę euro na złote, co powoduje względne umocnienie złotego. Oczywiście takie działanie rządu może przynieść tylko chwilowe efekty, ale chodzi o to, żeby utrzymać ten kurs do Sylwestra. A przy okazji jak pięknie wpisuje się to w serię zręcznych finansowych posunięć naszego rządu. Jacek Rostowski zdecydowanie zasługuje na miano Najbardziej Kreatywnego Księgowego w Europie.
Komentarze